Mamusia nie miała ostatnio za dużo czasu, żeby pisać... ale już ma! :) Po prostu te kilka dni było bardzo intensywnych. Wyjeżdżaliśmy często... Babunia i dziadziuś wyjechali na dwa tygodnie na wczasy za granicę, a tatek na ten czas ma dwa tygodnie urlopu w pracy na basenie, chodzi tylko do drugiej pracy - do szkoły na kilka godzin... więc mamy dużo czasu dla siebie... :)
W niedzielę rano byliśmy w parku - odwiedzić moją koleżankę - wiewiórcię (tydzień wcześniej będąc całą rodzinka na spacerku sie z nią zapoznałam) :) Chociaż jest ona bardzo nieśmiała, udało się tatkowi zrobić jej zdjęcie :)
Po południu odwiedziliśmy rodzinkę - ciocię Irenkę i wujka Stasia. Przyjechała do nich z Warszawy ciocia Ala - ich córcia... Przyszedł też ich syn - wujek Cezary i jego żona - ciocia Danusia. Było baaaaaardzo miło! Więc czułam się wyśmienicie... Pod koniec tylko nabroiłam - i zaczęłam strasznie płakać - no nie wiem co we mnie wstąpiło! Nie miałam nawet jak przeprosić i powiedzieć, że po prostu byłam śpiąca. Dobrze że tatkowi udało sie mnie jakoś ululać... Taka mała gościówa jak ja - a potrafi narobić tyle rabanu, noo... troszkę mi wstyd! :( :)