No! W końcu się doczekałam... upragniony tort... mój pierwszo-roczkowy tort... Tak się złożyło, że wcześniej byłam troszkę chora, potem nie było pogody... no ale udało się! Miałam swoje grill-owane urodzinki! :)
Przyszli goście oczywiście... Były prezenciki oczywiście :)... Ale największym prezencikiem było to, że moja prababcia Terenia przyjechała specjalnie dla mnie (choć biedna chorutka)...Siedzieliśmy w ogrodzie, jak to przy grill-owaniu... a pogoda była wyśmienita...
Tatek prawdziwy grill-mistrz pichcił pyszności...
... a ja z kuzynką Adusią bąbrowałam w baseniku i namiocie...
W ukochanej sukience... z dwoma "ickami"... i nawet "zwinąć" sandałka mi się udało... :)
No i nadeszła oczekiwana chwila - toast! Wykwintny szampan słynnej marki "Trele morele" - smak winogronowy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz