czwartek, 31 stycznia 2008

Wróżka śmieszka :)

Moje karnawałowe przebranie: Kropeczka Dobra Wróżka!
Moja wróżkowa zdolność: potrafię wyczarować uśmiech na każdej twarzy! :)

środa, 30 stycznia 2008

"Asia ma ajejku" :)

Przyjechał wczoraj do nas pewien gość :). Dopiero jak usłyszałam "as-salam alajkum" to zaraz poznałam, że to wujcio Tadzio (wybitny arabista)! Słyszałam już kiedyś to słowo z "salami i alejką";)... hmmm... to "dzień dobry" chyba było, tak? ;) A wiecie... wydawało mi się kiedyś, że język arabski jest trudny (bo jest trudny), ale przysłuchując się językowi "bobasów" (nazywam go językiem bobaśnym ;)), doszłam do wniosku, że to dzidziusiowe słownictwo też takie proste nie jest... pełno skomplikowanych "bubań" i "ajań"... i nawet podobne do "as-salam alajkum" - "Asia ma ajejku" czasem mi się powie :). A może warto by głębiej się nad tym zastanowić... wysnułam kropeczkową hipotezę, że może język arabski dawno dawno temu powstał z języka bobaśnego? Kto wie?! ;)
A skąd foto-berecik? Oba Tadzie - i dziadzio i wujcio noszą bereciki :) Mi się też udzielił... baskijski! ;)

wtorek, 29 stycznia 2008

poniedziałek, 28 stycznia 2008

U babci Halinki :)

...Kropeczka - wirtuoz...

... Kropeczka - architekt choinkowy... ;)

niedziela, 27 stycznia 2008

Nad rzeczką, opodal krzaczka... ;)

Mamusia na studiach, a ja z tatkiem na spacerku... nad Skawą :)

piątek, 25 stycznia 2008

Zosilla ;)

Dostałam od mamusi prezencik z okazji moich "mini urodzin" - dziś skończyłam 7 miesiąc! ;)
Dostałam misiaczkę Zosię ("Ciocia Kasia" z http://www.stwory.blogspot.com/ wyczarowuje takie śliczności!). Misia w porównaniu do mnie jest maleńka - ma 8 cm wzrostu, a ja ze swoimi 78cm, to przy niej godzilla - Zosilla... czyli... przez siedem miesięcy urosłam aż 21cm... no no, niezły wynik! ;) Choć z misią wzrostem się różnimy, to podobieństwo jakieś jest... lubimy róż i mamy takie samiutkie buciki ;)

wtorek, 22 stycznia 2008

Kropeczka po góralsku ;)

W niedzielę, z okazji poniedziałkowo-wtorkowych dni babci i dziadzia, zaprosiłam rodzinkę na góralski obiad do mojej ukochanej Karczmy Kocierz. Była babcia Dosia, dziadzio Tadzio, kuzynka Adusia, mamusia, tatuś - no i ja. :)

Tyle tam pyszności, że nie mogłam się zdecydować, co wybrać z menu... ale wybrałam ;)

Zanim przyniesiono jedzonko czas oczekiwania umilał nam zespół góralski :)

Ale jak już przyniesiono jedzonko... to żadna atrakcja muzyczna nie oderwała mnie od niego! (na zdjeciu - próbuję góralski smaluszek na chlebku... a feee... jakie to tłuste... dobrze że miałam swoje osobiste menu! :))
Ale najdziwniejsze było to, że w Karczmie był niedźwiedź... ale byłam w szoku! Nie wiedziałam, że zwierzątka tak ot - mogą sobie zjeść obiad w lokalu ;). Misiu okazał się być całkiem przyjaźnie do mnie nastawiony (choć jakby coś nie "ten teges" to w asekuracji była mamusia)...

Ostatecznie... misio pozwolił mi nawet przejechać się na swoim grzbiecie... iiiiiihaaaaa!!!

sobota, 19 stycznia 2008

Kropeczka's SPA ;)

Nie ma to jak relaksujący odpoczynek... :) Wieczorne łazieneczkowe SPA zawsze cudowne, pachnące... z pyszną pianką, unoszącym sie w powietrzu zapachem lawendy, no i oczywiście moją "kaczufową ferajną". Po plumpanku masaż ciałka, nabalsamikowanie, manicure, pedicure, układanie fryzurki... mmmm... potem pyszna kolacyjka... i błogi sen do rana! :)

środa, 16 stycznia 2008

Inna perspektywa ;)

Z takiej perspektywy świat wyglada zupełnie inaczej... i mamusia taka niepodobna do mamusi... i wszystko takie odwrotne ... ;)

wtorek, 15 stycznia 2008

Ciokoladka :)

Nie da się ukryć... to była ciokoladka (i to tylko niecała mała kosteczka - a tak łobuziara nabrudziła!) :)

Kropeczka Ratownik :)

Tatuś pracuje na basenie (KP "Delfin") jako instruktor pływania i ratownik :). Pewnego dnia postanowiłyśmy zrobić mu z mamusią niespodziankę i przyszłyśmy po niego na koniec zmiany. Tatuś bardzo się ucieszył, jak i wszystkie ciocie i wujkowie "basenowicze".

Tatek wziął mnie na basenowy obchód. Sprawdziłam temperaturę wody (brrrr... zimniejsza niż w mojej wanience), pokazał dziwne wanny z bąbelkami (podobno to coś to słynne jacuzzi;), zjeżdżalnię, no i saunę - ale dobrze że była jeszcze nieczynna - tam to musi być ukrop!
Nie pływałam - bo zapomniałyśmy strojów ;), choć jest taki mini basenik dla bobasów i taki ciut większy dla "więksiejszych" dzieciaczków.

Za to na chwilę mogłam się poczuć jako prawdziwa Kropeczka Ratownik! Siedziałam na wieży ratowniczej z bojką (tzw. pamelą) i obserwowałam kto jak pływa :). Doszłam do wniosku, tak patrząc na innych, że z moim wanienkowym pływaniem wcale nie jest tak najgorzej... może będę się szkolić i zostanę prawdziwą ratowniczką... kto wie?! ;)

środa, 9 stycznia 2008

Obiadek u prababusi...

Niedzielny obiadek u prababusi był "mniamniuśny" :)Po obiadku tzw. "tea time" ;)
Prababusia ma chore nóżki, więc postanowiłam zrobić jej masaż kolanek...

A potem razem z mamą grałyśmy na fortepianie :)

poniedziałek, 7 stycznia 2008

Uhistorycznienie :)

Na spacerku z rodzicami (tam w wózeczku zielonym - to ja;) postanowiłam poszerzyć swoją wiedzę historyczną i dowiedzieć się coś więcej o Wadowicach - a dokładnie o naszym kościółku. Historia - bo kościół parafialny pod wezwaniem Ofiarowania NMP to najstarszy zabytek Wadowic. Pierwsza wzmianka o kościele w Wadowicach pochodzi z 1325 r. Około 1400 r. był to już obiekt murowany. W wiekach XVI i XVII znajdował się w rękach cystersów z Mogiły. W 1726 r. został zniszczony podczas pożaru. Do czasów obecnych zachowało się jedynie gotyckie prezbiterium z XV w. Korpus nawowy wzniesiono w latach 1791–1798, a część kaplic, fasadę i wieżę w XIXw. W 1992 r. kościółek "podniesiony" został przez wadowiczanina - papieża Jana Pawła II do godności Bazyliki Mniejszej :). Ufff... może wystarczy tej wiedzy jak na króciutki spacer :).

niedziela, 6 stycznia 2008

Urwis! ;)

Aż strach się bać, hehe! Takim łobuzerskim języczkiem na przebudzenie stresuję rodziców! ... bo taka minka może zwiastować tylko... łobuzowanko w ciągu dnia ;).