piątek, 22 lutego 2008

TV-Woman :)

Dziś wieczorem przed kąpielą razem z Dziadziem Tadziem usiadłam w fotelu i patrzyłam na dziwne kolorowe okienko. To bardzo dziwne okienko, bo zmienia się w nim obraz i razem z obrazem słychać muzykę albo rozmowy. Dziadzio powiedział, że to "telewizor". To już druga rzecz jaką poznałam, która zaczyna się na "tele...". Pierwszy był "telefon" :). No muszę przyznać, że w tym telewizorku to fajne rzeczy są... Akurat trafiłam na bajeczkę. Była bardzo kolorowa i dużo w niej grali piosenek. Do sterowania tym "tele... czymś" Dziadzio używał tzw."pilota". Dziwna nazwa no ale nie ja ją wymyśliłam :). Na zdjęciu Dziadzio Tadzio ma dwa te... no.... "piloty"- jeden do "telewizora" a drugi ...? Hmmm, jeszcze nie wiem do czego... ale jak się dowiem, to wam zdradzę tą tajemnicę ;)!

sobota, 16 lutego 2008

Dzień śpiocha... :)

Dziś aura sprzyjająca była tylko i wyłącznie jednej czynności... a mianowicie - SPANIU! :) Po 12 godzinnym śnie nocnym nikt nie spodziewał się, że po śniadanku znów będę spać! Ale zrobiłam wszystkich "w bambuko" hihi... Rodzice rozmawiali, a ja - jak to po śniadanku bywa - "układałam jedzonko w brzuszku", grzecznie leżałam i bawiłam się moimi zabaweczkami... aż tu nagle... poczułam się senna, zamknęłam na chwilkę oczy... no i ze zdziwieniem muszę przyznać, że otwarłam je dopiero po godzince :) ... Ale to nic - potem, w ciągu dnia, miałam jeszcze dwie "rutynowe" drzemki, a i tak wieczorkiem po kąpieli, przysnęłam od strzału :) Ech, przespałam pół dnia... taki ze mnie śpioch :)

piątek, 8 lutego 2008

Z filmoteki Kropeczki - "perkusistka"


"Na bębenku marsza gram... tratatatam!" Hmmm... z tą różnicą, że porządnego bębenka brak, a w kubeczek ciężko trafić... no i piosenka... "tradżedy" - wybitnie nie "marszowa" :)

sobota, 2 lutego 2008

Z filmoteki Kropeczki - "test faworka" ;)


Razem z mamusią w tłusty czwartek (31.02.2008) upiekłyśmy całą stertę faworków (czyli chrust jak ktoś woli ;) Bardzo chciałam wypróbować nasze wypieki... więc był to mój pierwszy w życiu "test faworka". Niestety, nie wypadł on pozytywanie :(. Mamusia nie gniewała się na mnie (choć jak widać na filmie miny miałam delikatnie mówiąc "kapryśne"), bo wie że na takie smaki mam jeszcze czas ;)... przynajmniej spróbowałam! :) Ale powinnam dodać, że wszystkim "doroślejszym" musiał baaaaardzo smakować, bo w piątek rano, nie było już po faworkach śladu! :)