środa, 31 października 2007

Ukochany Misiowy wierszyk :)

Rodzice mówili mi co wieczór ten wierszyk, jak byłam jeszcze w mamusinym brzuszku! :)
"Kto Misiowi urwał ucho?
No kto? Pytam!
... cicho głucho ...
Nikt się jakoś nie przyznaje!
Może jechał Miś tramwajem?
Może upadł biegnąć z górki?
Może Go dziobały kurki?
Może Azor Go tarmosił - urwał ucho, nie przeprosił?
Igła, nitka, rączek para... naprawimy szkodę zaraz!
Ooo! Już sterczą uszka oba!
Teraz nam sie Miś podoba!" :)
(Cz. Janczarski)

wtorek, 30 października 2007

Kropeczkowy test wujaszkowej Multipli :)

Fotelik dziecięcy (kuzynki Adusi) - wygodnie, miękko, jest oparcie = generalnie OK! :)Bagażnik - czysty, obszerny, ale już nie tak miękki jak fotelik = może być! :)Fotel kierowcy - no miękki i szeroki jest, ale kurczaki straaaaasznie daleko do kierownicy = jak dla mnie zdecydowanie odpada! :)

poniedziałek, 29 października 2007

Abecadłowe am-am!

Tak więc... mamusia zrobiła dla mnie literki, ale nie przypuszczała, że aż tak mi zasmakują... :)
Literki chcą po prostu jechać ciufffcią do brzuszka... a jak!!! :)

czwartek, 25 października 2007

Prezenciki mamusiaki :)

Na mini-urodzinki rozpoczynającego się 5 miesiaca dostałam od twórczej mamusi taki oto zestaw ręcznie przez nią wykonanych różności :):
- podusia z wyszywanym Panem Żyrafem Eleonorem,
- mamci udało się skończyc album z moimi zdjęciami. Wykonany techniką scrapbook-ingu, wiec troszkę czasu jej zajęło jego wykonanie. Album pełny jest tasiemek, rysunków, guziczków, kropeczek, innych zdjęć - no i cały opisany jest - w moim imieniu - tzn. podmiotem opisującym wszystkie zdjęcia jestem JA - Kropeczka Zosia. Opisuję w nim na wesoło jak to mi było w brzuszku, jak sie urodziłam, no i po kolei jak poznawałam świat!
- mama uszyła też dla mnie mięciutkie literki - ZOSIA - jak na razie tylko te pięć, ale obiecała że zrobi cały alfabet :), teraz służą mi one jako łatwe do chwytania pluszako-zabawki, ale potem, jak będę sie uczyła literek - to będą jak znalazł!

Drzemka serduszkowej pupy...

Przepraszam że tak tyłem, ale po obiadku chyba mi się przysnęło...
Dziś skończyłam czwarty miesiąc, zaczynając tym samym piąty ma się rozumieć :). Uczciłam swoje mini-urodzinki flachą marchwianki! Pychota! Aż mi sie uszy trzęsły... (zresztą ja to jestem łakomczuszek na każde nowości).
A właśnie! Podobno rewelacyjnie się rozwijam... tzn. szybciutko opanowuję kolejne "progi" rozwoju bobasów. Króciutko więc podsumuję moje umiejętności zdobyte przez te 4 długaśnie miesiące życia pozabrzuszkowego:
- po pierwsze - wypadły mi "urodzeniowe" włosy, ale urosło już sporo nowych... :)
- śpi mi się wyśmienicie w nocy - przesypiam po 10-12 godzin, zasypiam bez noszenia i husiania,
- siedzę, bo leżenie mi sie znudziło!!! a jak leżę na brzuszku to nie sprawia mi trudności obrót na plecki,
- jem już tylko prawdziwe mleczko (zrezygnowałam z proszkowego definytywnie), kaszki, marchwiane zupki i jabłuszka,
- ani razu nie miałam problemów brzuszkowych, tak zdrowotnie to tylko jeden krótki katarek mi się przytrafił,
- nie korzystam z cumelka więc cały czas gadam jak najęta, gaworzę (no i znam już oczywiście słowa: mama, am, dom, dada itp.),
- bawie się grzechotkami i pluszaczkami, perfekcyjnie przekładając je z rączki do rączki (co prawda nie mogę sie opanować przed wkładaniem ich do mojej "paszczy małego pożeracza"),
- a co najważniejsze - jak to mama stwierdza - "zachlastuję się" z wszystkiego i do wszystkich robię "banana" -
BO KROPECZKA DOSKONALE WIE, ŻE ŚMIECH TO ZDROWIE!
No moi mili - serduszkowa pupa dla was! :)

środa, 24 października 2007

"Gościuuuuwa" :)

Jako prawdziwa "gościuuuuwa" :) na przedwczesnych imieninkach dziadzia Tadzia (bo dziadzio i tatek mają wspólnie imieninki 28.10.). Ale gości trzeba było podzielić na kilka "partii" wizyt :).
W sukieneczce bardzo się sobie podobałam. Zjadłam przy gościuuuuwkowym stole marchewkę z ziemniaczkami, a na deser "dziubnęłam" jabłuszka z maminej szarlotki... mniam!!!

wtorek, 23 października 2007

Łóżeczkowy świat :)

Mój widok koło łóżeczka się stale zmienia (mamusia dba żeby nuda się nie wkradła :). Oczywiście jest trawka jak prawdziwa, kwiatuszki i wełniane drzewko z dyndającymi jabłuszkami. Są watkowe chmurki i sprężynowe słonko. Jest Króliś Napalusznik i Kotek Dzyndzołek. Ostatnio przybyła do mnie nawet Żyrafa z Sachary (musi być z Sachary, bo nigdy wcześniej nie widziałam tak bardzo opalonej - aż na czerwono - żyrafy). Przyfrunął także uśmiechnięty Bzyk, taki wieeelgachny, że mama twierdzi że musi być jakimś genetycznym mutantem :).
Mamusia to potrafi wyczarować kolorowy świat :)

sobota, 13 października 2007

PC Game :)

Dziś tatko wyciągnął stary komputer, na którym były zapisane równie stare gry...
i postanowiliśmy zagrać :)
... wybór padł na Alladyna :)

piątek, 12 października 2007

Halo! Houston mamy problem!

W ten sposób informuję stację kontrolną o sytuacji kryzysowej:
- "Halo! Mamuś mamy problem! ... yyyyyy... jakby to powiedzieć... mój pampek jest full... czy da się coś w tej sprawie zrobić?" :)

Kobieca tożsamość :)

No tak, liczba nałóżeczkowych, pluszowych osobników się powiększa... A co za tym idzie, mój wybór staje się coraz większy... Chyba prawdziwa kobietka ze mnie "wyłazi". Mama zwykle mówi: "W co tu się dzisiaj ubrać?", a ja idąc za tym zdaniem powiem: "Którego pluszaka do zabawy dzisiaj wybrać ?" :).

poniedziałek, 8 października 2007

Przesyłając buziaki... :)

W niedzielę razem ze staruszkami odwiedziliśmy Zabierzów: tatusia chrzestnego mojego tatusia - wujcia Mariana z rodzinką :). Było bardzo miło. Ciocia Kazia trzymała mnie na kolankach, a ja gaworzyłam na całego. Coś mi się wydaje, że staję się coraz bardziej towarzyska :).
Dla wspaniałej rodzinki przesyłam buziaki!

poniedziałek, 1 października 2007

Strażak i pompowane okna :)

Wczoraj, na zakończenie lata, był festyn na duuużym boisku szkolnym, tuż obok basenu w którym tatek uczy pływać dzieci, także te z tej szkoły :). Było bardzo słonecznie! Przyrumieniłam nawet sobie pysie :). Oj działo się!!!
Za pozwoleniem milusich panów strażaków zwiedziłam wóz strażacki z tatkiem, a mama zrobiła fotkę - mnie - najmniejszej ze strażaków ( i oczywiście przesyłam pozdrowienia dla milusich panów strażaków z OSP Wadowice!!! :))
Było mnóstwo dzieciaczków. Zabawy, konkurencje sportowe, loterie fantowe, pokazy grup tanecznych i karateków, zespoły muzyczne, sztalugi do malowania, konie na których można było pojeździć (wujek Zbyszko by sie ucieszył :)), wyścigi rowerów, grill, ciacha i ciasteczka... i takie wielkie dmuchane budowle, zamki, zjeżdżalnie, ściany wspinaczkowe... rewelacja! Można było poszaleć!