czwartek, 25 października 2007

Drzemka serduszkowej pupy...

Przepraszam że tak tyłem, ale po obiadku chyba mi się przysnęło...
Dziś skończyłam czwarty miesiąc, zaczynając tym samym piąty ma się rozumieć :). Uczciłam swoje mini-urodzinki flachą marchwianki! Pychota! Aż mi sie uszy trzęsły... (zresztą ja to jestem łakomczuszek na każde nowości).
A właśnie! Podobno rewelacyjnie się rozwijam... tzn. szybciutko opanowuję kolejne "progi" rozwoju bobasów. Króciutko więc podsumuję moje umiejętności zdobyte przez te 4 długaśnie miesiące życia pozabrzuszkowego:
- po pierwsze - wypadły mi "urodzeniowe" włosy, ale urosło już sporo nowych... :)
- śpi mi się wyśmienicie w nocy - przesypiam po 10-12 godzin, zasypiam bez noszenia i husiania,
- siedzę, bo leżenie mi sie znudziło!!! a jak leżę na brzuszku to nie sprawia mi trudności obrót na plecki,
- jem już tylko prawdziwe mleczko (zrezygnowałam z proszkowego definytywnie), kaszki, marchwiane zupki i jabłuszka,
- ani razu nie miałam problemów brzuszkowych, tak zdrowotnie to tylko jeden krótki katarek mi się przytrafił,
- nie korzystam z cumelka więc cały czas gadam jak najęta, gaworzę (no i znam już oczywiście słowa: mama, am, dom, dada itp.),
- bawie się grzechotkami i pluszaczkami, perfekcyjnie przekładając je z rączki do rączki (co prawda nie mogę sie opanować przed wkładaniem ich do mojej "paszczy małego pożeracza"),
- a co najważniejsze - jak to mama stwierdza - "zachlastuję się" z wszystkiego i do wszystkich robię "banana" -
BO KROPECZKA DOSKONALE WIE, ŻE ŚMIECH TO ZDROWIE!
No moi mili - serduszkowa pupa dla was! :)

Brak komentarzy: