niedziela, 30 września 2007

Kolejna imprezka :)

Na imieninach prababusi Tereni były jajeczno-pomidorkowe muchomorki na sałatowo-pietruszkowej trawce = czyli taki typ muchomorków, które można zjeść :) (no oczywiście ja nie mogłam jeszcze ;( )
...za to "niuchnęłam" sobie w kieliszek tatka... myślałam, że tam mleczko pyszne będzie, a tam skąd... a feeee... jak się nabrałam... jakieś winko, czy coś... a feeee...

środa, 26 września 2007

Moje Małe Królestwo... :)


Wieczorową porą lubię przychodzić do mojego "Małego Królestwa" - świata zabawek i powiedzieć na dobranoc wszystkim moim Misiakom i Lalom:
"Śpijcie moje kochane zabawki. Niech wam się przyśnią same pluszowe, mięciutkie sny! Jutro znów jest dzień, więc regenerujcie siły na bąbrowanie ze mną! Jutro znów was wyściskam ;)".
(ps. jak na razie czują się raczej bezpiecznie, bo mama kontroluje moje poczynania z nimi, ale już niedługo... jak trochę podrosnę... hmmm... jak zostanę sama w moim pokoiku... ale sie bedzie działo! Lada dzień i nadejdzie " Mały Potwór Wszystkogryząco-Wszystkotarmoszący" i to na własnych nóżkach!) :)

Kaczufowa ferajna :)

Z okazji moich skończonych 3 miesięcy życia pozabrzuszkowego, babcia Dosia doszła do wniosku, że jestej już na tyle dużą panienką, że mam prawo do posiadania swojej własnej, kąpielowej, kaczufowej ferajny. Już przedstawiam jej skład: Mama Kaczufa (to ta z tym czymś niebieskim na łebku), Dzidzia Kaczufa (ta malutka) i Tatek Kaczuf (z duuużym dziobem) :).
Miło się plumpać w tak doborowym towarzystwie!

niedziela, 23 września 2007

Sobotni Kryspinów zabawowo... :)

... zabawa w muchę ... ... tańczonko na piaseczku ...
... odpoczywanko luzikowe na piaseczku ...
... czyli - cała ja ...

Sobotni Kryspinów nastrojowo...

piątek, 21 września 2007

Halo! Proszę mówić głośniej, bo nic nie słyszę..! :)

Chcę zostać, jak Carlos Slim Helú - magnatem telekomunikacyjnym :)
Testuję właśnie nową technologię telefonii komórkowej - ŻYRAFOFON ;)

Powiedz "cheesss"... - "dżeeeem"! :)

środa, 19 września 2007

Mój mały pilates :)

Dziś zaprezentuję państwu :) jedno z moich ulubionych ćwiczeń jakie wykonują na mojej Misiowej poduszce do ćwiczeń... Podglądnęłam kiedyś jak mamusia ćwiczy swój ukochany pilates - więc i ja postanowiłam spróbować! Bardzo mi się to spodobało ;) A więc zaczynamy...Kładziemy sie na podłodze - lub na macie - takiej do ćwiczeń (mama ma taką - ja mam swoją matę misiową). Wyciągnięte ręce kładziemy za głowę... lub trzymamy na brzuszku (to moja łatwiejsza wersja). Wyprostowane nogi (nie zginamy w kolanach) podnosimy, aż utworzą z podłogą kąt 30 stopni. Wytrzymujemy w tej pozycji 10 głębokich oddechów (no ja wytrzymuję co najwyżej 1 - ale to dopiero moje początki gimnastyczne) i opuszczamy nogi na podłogę.
Potem podnosimy nogi nieco wyżej (tak jak na zdjęciu), aż utworzą z podłogą kąt 60 stopni. Znów wytrzymujemy 10 oddechów (ja oczywiście znów 1 oddech) i znów opuszczamy.
Podnosimy nieugięte nogi w górę, aż utworzą z podłogą kąt 90 stopni (w tym momencie - z pampusiem miedzy nóżkami jest to u mnie utrudnione, więc ja niestety muszę zgiąć nóżki w kolanach). Teraz wytrzymujemy w tej pozycji 25-30 oddechów (mi udaje się w tym wypadku lepiej niż w poprzednich podnoszeniach - nawet z 5-10 oddechów ;). Opuszczamy wyprostowane nogi na podłogę.
Po chwili powtarzamy cały cykl. Wykonujemy 3-4 powtórzenia (ja mogę w sumie robić to na "okrągło" :).
Przy tych ćwiczeniach bardzo wzmacnia się brzuszek!
I kto powiedział, że bobasy nie znają tajników pilatesa :)

Poduszka Pani Misiowej :)

Dostałam w prezencie na chrzciny od wujcia Waldzia i cioci Ani taki ciekawy sprzęt - nazywa się to - mata edukacyjna. Jak dla mnie jest to duża poduszka w kształcie pani misiowej i dwa wyginające sie pałąki na których mama wiesza mi różne różności... grzechotki, kluczyki do gryzienia, żółtego słonia, jakieś piłeczki - no... nie wszystko na raz - żebym nie dostała oczopląsu - ale co jakiś czas zmienia coś tam w budowie tego sprzętu :). Zastanawia mnie tylko dlaczego dorośli to coś nazywają matą edukacyjną? Hmmm...? Dla mnie to będzie po prostu - misiowa poduszka do ćwiczeń:)

poniedziałek, 17 września 2007

Urodzinki tatka!

Wczoraj mój tatek skończył 26 latek :) Kochany ten mój staruszek! Uczciliśmy to w Krakowie - pyszną mrożoną kawą dla tatka, pyszną mrożoną czekoladą dla mamci i dla mnie oczywiście przepysznym mleczkiem (nie martwcie się - na zdjęciu tą zimniochę tatkową piję - ale to tak na niby;)... jak dla mnie musi być cieplutkie "mlimlunio"... bo o gardziołko w moim wieku trzeba dbać
(w każdym wieku niby trzeba, ale dorośli to dorośli - więc mogą sobie czasem pozwolić na takie wymrożenie migdałków - a ja tam wolę ciepłą mleczną piankę!) :)
STO LAT TATKU!

środa, 12 września 2007

Wyssane z palca... :)

Wujek Tomek bawi się w "krokmanię", ja natomiast mam swoją własną zabawę - "kciukmanię" ;)

piątek, 7 września 2007

...nowości ... zdolności...

Kąpiel mi się bardzo podoba :) (wstyd się przyznać, że dawniej nie byłam jej zwolenniczką) :)
Potrafię puszczać bąble ślinowe :) w ilości wystarczającej na umoczenie bodziaków i rękawów koszulki :) Sądzę, że te ilości biorą się z tego, że wzbogacam swoje wypowiedzi w nowe literki i słowa. Gadam jak najęta :) Oprócz "a guu", "a gyyy" i takich tam prostych, wychodzi mi pięknie z takim francuskim akcentem "errr" i "era"(mogłabym zacząć reklamować sieć komórkową:). Jest też "buu" i "dom" i nawet "takk", "taam" i "maa". Zgłębiam tajniki mowy. Do tego stawiam już wyraźne akcenty ;)
Ale mimo wszystko najbardziej to lubię się przytulać... :)

czwartek, 6 września 2007

Intensywna niedziela :)

Mamusia nie miała ostatnio za dużo czasu, żeby pisać... ale już ma! :) Po prostu te kilka dni było bardzo intensywnych. Wyjeżdżaliśmy często... Babunia i dziadziuś wyjechali na dwa tygodnie na wczasy za granicę, a tatek na ten czas ma dwa tygodnie urlopu w pracy na basenie, chodzi tylko do drugiej pracy - do szkoły na kilka godzin... więc mamy dużo czasu dla siebie... :)

W niedzielę rano byliśmy w parku - odwiedzić moją koleżankę - wiewiórcię (tydzień wcześniej będąc całą rodzinka na spacerku sie z nią zapoznałam) :) Chociaż jest ona bardzo nieśmiała, udało się tatkowi zrobić jej zdjęcie :)

Po południu odwiedziliśmy rodzinkę - ciocię Irenkę i wujka Stasia. Przyjechała do nich z Warszawy ciocia Ala - ich córcia... Przyszedł też ich syn - wujek Cezary i jego żona - ciocia Danusia. Było baaaaaardzo miło! Więc czułam się wyśmienicie... Pod koniec tylko nabroiłam - i zaczęłam strasznie płakać - no nie wiem co we mnie wstąpiło! Nie miałam nawet jak przeprosić i powiedzieć, że po prostu byłam śpiąca. Dobrze że tatkowi udało sie mnie jakoś ululać... Taka mała gościówa jak ja - a potrafi narobić tyle rabanu, noo... troszkę mi wstyd! :( :)

sobota, 1 września 2007

Nowości :)

Mama z tatkiem kupili mi drugie łóżeczko, żebym mogła spać zarówno na dole w moim pokoiku, jak też na górze (bo domek mamy piętrowy). "Siwy dym!" - to podobno taki wynalazek, że jak będę większa to będę w nim mogła skakać i bąbrować na całego, a ono się nie załamie pod moim ciężarkiem, ani nie złoży. I do tego - po złożeniu to "cacko" mieści się w takiej małej torbie - to się nazywa turystyka :) A to coś co przyczepili mi rodziciele nad łóżeczkiem. To dopiero jest jazda. Kręci się, gra pozytywka, a na sznureczkach zawieszone są jakieś kolorowe zwierzaki. Z mojego "punktu leżenia" wygląda to tak... bajera, hihi! :)

Wizyta u babci Halinki...

Dziś mimo pogody deszczykowej wybraliśmy się autkiem do Tomic w odwiedziny do babci Halinki (mamy tatulka) i cioci Elwirki (siostry tatulka). Podobieństwo trójki zresztą jak widać na załączonym zdjęciu ogromne :) A ja oczywiście w samym środku... najważniejsza :)