wtorek, 22 stycznia 2008

Kropeczka po góralsku ;)

W niedzielę, z okazji poniedziałkowo-wtorkowych dni babci i dziadzia, zaprosiłam rodzinkę na góralski obiad do mojej ukochanej Karczmy Kocierz. Była babcia Dosia, dziadzio Tadzio, kuzynka Adusia, mamusia, tatuś - no i ja. :)

Tyle tam pyszności, że nie mogłam się zdecydować, co wybrać z menu... ale wybrałam ;)

Zanim przyniesiono jedzonko czas oczekiwania umilał nam zespół góralski :)

Ale jak już przyniesiono jedzonko... to żadna atrakcja muzyczna nie oderwała mnie od niego! (na zdjeciu - próbuję góralski smaluszek na chlebku... a feee... jakie to tłuste... dobrze że miałam swoje osobiste menu! :))
Ale najdziwniejsze było to, że w Karczmie był niedźwiedź... ale byłam w szoku! Nie wiedziałam, że zwierzątka tak ot - mogą sobie zjeść obiad w lokalu ;). Misiu okazał się być całkiem przyjaźnie do mnie nastawiony (choć jakby coś nie "ten teges" to w asekuracji była mamusia)...

Ostatecznie... misio pozwolił mi nawet przejechać się na swoim grzbiecie... iiiiiihaaaaa!!!

Brak komentarzy: